Dlaczego rozrusznik serca nie czyni "nieśmiertelnym"?
Rozrusznik serca przestał być już rzadko spotykaną, czy zarezerwowaną dla wybranych metodą leczenia. W obecnych czasach, takie same urządzenia często są stosowane w leczeniu zarówno 20. jak i 90-latków. Metalowa puszka wielkości mniej, więcej, pudełka zapałek, wszczepiona pod skórę wkroczyła na dobrę do polskiej medycyny każdego dnia ratuje tysiące polskich pacjentów.
Choć postawione w tytule pytanie może brzmieć śmiesznie, czy wręcz niedorzecznie, to jednak dość często pada z ust pacjentów. W końcu, skoro urządzenie ma zapobiegać zatrzymaniu się serca w przebiegu różnego rodzaju patologii układu przewodzącego serca, dlaczego nie chroni przed zatrzymaniem akcji serca “w ogóle”?
Najprostszą odpowiedzią mogłoby być “ponieważ to urządzenie medyczne a nie cudotwórcze”, ale jeśli mamy zgłębić nieco temat i postarać się udzielić rzeczowej odpowiedzi, wytłumaczmy najpierw ideę działania rozrusznika i to, jakiego typu zaburzenia on leczy.
Rozrusznik serca to urządzenie zapobiegające tzw bradyarytmii. Czyli zaburzeniom pracy serca, polegającym na nadmiernym zwolnieniu częstości jego pracy. Analizując rytm elektryczny pracy serca, każdorazowo oblicza ile czasu minęło od ostatniego “uderzenia” serca. Jeśli mija pewien ustalony, zaprogramowany, maksymalny czas (np 1 sekunda) a kolejnego “uderzenia” serca nie ma, rozrusznik pobudza serce do skurczu wysyłając maleńki impuls elektryczny. Jego potencjał nie jest wiele większy, niż naturalny prąd przechodzący przez komórki mięśnia sercowego podczas pracy. Ów prąd ma pobudzić względnie sprawne komórki mięśnia sercowego do pracy, czyli skurczu, ponieważ ścieżki naturalnego przepływu impulsów przez serce nie funkcjonują (z jakiegokolwiek powodu) jak powinny. Innymi słowy, zastępuje naturalny bodziec do skurczu serca, a nie “na siłę” wymusza taką reakcję. Jeśli komórki mięśnia sercowego będą mocno uszkodzone, “ogłuszone” przez niedokrwienie czy zaburzenia elektrolitowe, bądź toksyny, mogą nie zareagować odpowiednio na taki bodziec. Podobnie, jak nie zareagowałyby na bodziec naturalny. Bezpośrednią przyczyną większości zgonów jest niewydolność wielu narządów, a co za tym idzie nagrodmadzenie się toksyn we krwi, nieprawidłowe stężenia elektrolitów czy brak tlenu. W sytuacji, gdy mięsień sercowy “nie ma siły” lub warunków aby pracować, nawet najlepszy rozrusznik tego nie zmieni. Również podczas rozległego zawału serca może okazać się, iż obszar stykający się z elektrodami rozrusznika i przez niego pobudzany ulegnie martwicy i w konsekwencji stymulacja stanie się nieskuteczna.
Inną przyczyną, z powodu której rozrusznik serca nie czyni pacjentów nieśmiertelnymi, są tzw. tachyarytmie. Czyli arytmie przebiegające ze wzmożoną aktywnością serca. Jeśli akcja serca staje się skrajnie szybka, a w dodatku skurcze komór zaczynają być nieskoordynowane, praca serca bardziej przypomina drżenie, niż regularne działanie w trybie skurcz-rozkurcz. W konsekwencji pompowanie krwi przez narząd ustaje. Rozrusznik serca nie jest urządzeniem przeznaczonym do zwalczania/przerywania takich arytmii. Jego mały prąd i umiejscowienie elektrod nie pozwalają (poza kilkoma stosunkowo najłagodniejszymi tachyarytmiami) na skuteczne przerwanie takiego ataku. W tego typie zaburzeń zastosowanie mają kardiowertery-defibrylatory.
Niestety, w części chorób serca prawdopodobieństwo wystąpienia groźnych tachyarytmii jest wysokie, stąd tak ważna jest profesjonalna ocena kardiologiczna i ewentualne rozważenie wskazań do zastosowania odpowiedniego rodzaju urządzenia.